Brat mojego dziadka Czesława, Jan Olszewski, był policjantem w służbie czynnej w stopniu posterunkowego (przodownika). W 1939 r. odbywał służbę w Poznaniu. W momencie wybuchu wojny cofnął się na Podlasie, do swoich.
Zabrali ich bodajże w II połowie września, nie było selekcji – to było ok. 6 300 osób z całej Polski – konkretnie służby mundurowe Policji, Korpusu Ochrony Pogranicza. Przewieźli ich to obozu w Ostaszkowie
W tym samym czasie do więzienia w Twerze (Twerska Kalinińska)przybywa Wasilij Błochin rosyjski funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa, tworzy grupę operacyjną wraz z mjr. Nikołajem Siniegubowem i Michaiłem Kriwienko. (Błochin osobiście zastrzelił Tuchaczewskiego, Zinowiewa, Jeżowa). System zbrodni – skórzany fartuch na mundur (by go nie poplamić), obite skórą drzwi w celi śmierci, szybkostrzelny niemiecki Walter, strzał w tył głowy.
Od 5 kwietnia 1940 r. rozpoczynają się egzekucje – dziadek zostaje przewieziony wraz z innymi do więzienia w Twerze. Rozstrzeliwują po ok. 250 dziennie. tylko w celi śmierci (zważywszy na fakt iż w wielu przypadkach Błochin sam strzelał – mógł być osobistym katem mojego przodka). Następnie transport na letnisko kalinińskie NKWD w pobliżu wsi Miednoje.
W 2000 r. założono tam polski cmentarz wojskowy z tabliczkami rozstrzelanych. Pośmiertnie Jan Olszewski został awansowany na st. posterunkowego. Tabliczka z jego imieniem i nazwiskiem jest w kaplicy Katyńskiej Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.
W chwili śmieci miał 24 lata (1916 rocznik). Na pamiątkę w Jamiołkach i okolicznych wsiach nazywają go Jan Olszewski, zw. Katyńskim.
Cześć jego pamięci, niech spoczywa w pokoju.