Cierpliwość

Ostatnie spojrzenie, ciepło warg
Palce, ramiona, dotyku drżenie
Wychodzę. To nasze wychowanie
Bez wspólnej nocy ze zrozumieniem

Wszystko ma swoje miejsce i porę
Biel pościeli, śnieg pod butami
Tulisz poduszkę. Wracam do domu
Tęsknota, szczerość bez odległości

Daleko do domu. Do zaufania
Nie myślę o tym. Twoja decyzja
Zimno, zmęczenie. Siłą marzenia
Dwadzieścia, liczba kilometrów

Od ciebie w nocy do autobusu

Puławska na wizji. We śnie bez nazwy
Chodzę po brzuchu Twoim i duszy
Gdy drzwi swojego mieszkania zamknę
Będę u Ciebie. W myślach i głowie

Kolejny wieczór. Bez chwil liczenia
Języki splatają się wewnątrz gardeł
Wychodzę. Ty rękę wstrzymujesz
„Zostań. Byłeś cierpliwy. Czekałeś”

Potrzeba

Nie ma mnie. Gdy nie ma potrzeby
Nie żyję. Za życia. Od lat znajomości
Nie spytasz, co u mnie słychać
Masz sprawę. Dzwonisz. Jestem potrzebny

Możesz mnie nie znać lat kilkanaście
Słyszałeś jednak, że czymś się zajmuję
Gdybyś każdego miał pytać o zdrowie
Wystarczy pamiętać kto w czym przydatny

Nie ma potrzeby, nie ma rozmowy
Nie jestem człowiekiem, a pomocnikiem
Być żywym, gdy ty potrzebujesz
Znasz mnie. Bo mogę Ci pomóc.

Korzyść. Twój cel i potrzeba

Przewaga

Mówię. Nie słuchasz. Przerywasz w pół zdania
Wiesz lepiej. Twoje ma być na wierzchu
Uzyskasz to, bo przecież Ciebie wysłucham
Idiota. Przecież o to Ci chodzi

Rozmowa to nie jest wymiana poglądów
To nawet nie próba wymiany argumentów
Nikt do końca nie wysłucha drugiej strony
Ważne, kto przerwie, kto komu dokopie

Przestaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać
Nie treść, ale efekt ważniejszy niż słowa
Moje ostatnie, poczucie zwycięstwa
Zyskałem przewagę. Bez wiedzy na temat

Mam rację

Poznanie

Pierwszy kontakt. Zarys wzrokowy
Pozytyw. Reszta się nie liczy
Kochamy się. Będziemy szczęśliwi
Choć nigdy do końca się nie poznamy

Uroda przyciąga. Etap zdobywania
Zrobię wszystko. Co chcesz, tylko powiedz
Że mnie kochasz. „Dobrze, zrób wszystko”
Ocena poświęceń. Dla stabilizacji.

Pierwsza różnica zdań. Jeszcze w porządku
Sto tłumaczeń postawy. „Przecież ją kocham”
„I ona mnie kocha”. Wyrwane kamienie
Nieważne kto pierwszy. Nikt nie jest winny

Kurtyna na scenie. Scenariusz wypomnień
Już nie słodycz, a prosta ocena po zachowaniu
Znamy się. Już nie tylko po ciele.
Po charakterze. To w końcu przychodzi

Przy pierwszych skarpetach rzuconych na ziemi
Kto robi śniadanie, wyrzuca śmieci
Romantyzm odjechał. Została codzienność
Zderzenie poglądów. Kompromis, przewaga?

Nigdy do końca się nie poznamy. To nie horoskop
Prezentacja na lata. „Jestem taki, owaka”
„Za pięć lat powiem ci że mam Ciebie dosyć”
Loteria. Bierzesz los. Co będzie?

Zobaczysz

Wegetacja

Bóg dał mi rozum, ręce i nogi
Siedzę. Tak lepiej w potrzebie
Plan na życie. Co trzeba, przyniosą
A ja wypoczywam. Zmęczony życiem

Pracy nie szukam. Profesja niechcenia
Nie szukam, to nie mam. Jestem w potrzebie
Nowy sprzęt w domu. Wystarczy poprosić
I po co ludzie się tak wysilają?

Żyję. Bez zmartwień. Masz, to daj
Na Twój koszt żyję. Jakie to proste
Minimum wysiłku. Bo tak mi wygodniej
Moja egzystencja waszą naiwnością

Grób

Jestem nad płytą. Zapalam znicze
Trudne z ust słowa. Tak na odległość
Ktoś w innym czasie. Zapala znicze
Przynosi kwiaty. Ktoś nieznajomy?

Mijamy się w cieniu kamienia krzyża
Bez wzroku kochamy siebie nawzajem
Te same osoby. W życiu i w niebie
Wspólny pocałunek na ustach pamięci

Modlitwa na wietrze. W dywanie liści
Kocham Was, babciu, droga prababciu
Nie tylko jak kocham . Kocha ktoś jeszcze
Mijamy się w cieniu grobów z miłością.

By ujrzeć prawdę, pewnego dnia

Dyspozycja

Jestem do Pani osobistej dyspozycji
W każdą godzinę. 7 dni w tygodniu
Wychodząc ku oczekiwaniom i potrzebom
Tak, aby Panią nadal nic nie obchodziło

Naprawię światło na klatce schodowej
Domofon przed wejściem. Oczyszczę klatkę
By zyskać Pani zadowolenie. Przez chwilę
Dziś raport. Zdanie stanu rzeczy

Skoro rozmawiam

Dlaczego nic nie robię?

Długi czas, przez tłumaczenie się Pani
Zalegam z rzeczywistą realizacją zadań
Tańczę na krok i tempo jak Pani zagra
Pań jest tysiące. Tysiące marzeń i życzeń

Moglibyśmy tak dać się zwariować na wieki
Tańczyć dla pierwszej, kolejnej i wielu
Dzień miarą czasu. Proszę poczekać
Nie jestem zarządcą ludzkich dusz

Rodzina

Pokolenia w albumie, pokolenia w słowach
Z dziada, pradziada przekazywanych
Jesteśmy w wielu miejscach. Z tęsknotą
Za sobą. Za domem swych przodków

Wędrówki na przestrzeni wieków
Daleko od gniazda. Pamięć pozostaje
Lotnisko. Uścisk. Spotkanie po 300 latach
Rodzina. Miłość bez wielkich odległości

Wspólny chleb, serca. Uśmiechy na twarzach
Czasem i łzy. Łzy tęsknoty za sobą
Jedna krew, jedna ziemia, jedna rodzina
Na zawsze i wszędzie. Olszewscy. Kościesza

Przygoda

Jak owad latasz z kwiatka na kwiatek
By zapylić, zostawić, potem umrzeć
I zniknąć. Bez konsekwencji.
Odpowiedzialności. Było, minęło

Zwykła przygoda

Zostają dzieci. Z przypadku. Przygody
Są, no bo są w życiu. Czy ktoś je kocha?
Ciebie już nie ma. Na innym kwiatku
To konkurs „kto szybciej przeleci”?

Czy „wszystkie dzieci nasze są?”

Łatwo jest wskoczyć z kimś do łóżka
Jeszcze łatwiej z pościeli uciec
Przed samym sobą. Sumieniem dzieci
Romeo za dychę

Na pewno nie ojciec