Sztabin 2011 prace nad grobem Franciszki Kanty

Sztabin 2011 r. Opieka nad rodzinnymi grobami. W dniach 7-8 października 2011 r., reprezentanci rodu Olszewskich Jan (mój tata), Jacek (mój brat) i ja odwiedziliśmy rodzinne strony na Podlasiu. Celem naszej wizyty w Sztabinie k/Augustowa  była realizacja prac porządkowych przy grobie ś.p.  Franciszki Erbetowskiej, babci taty, prababci mojej i Jacka. Realizacja prac odbywała się w ramach sesji projektu  Opieka nad rodzinnymi grobami.


Franciszka Erbetowska (1901 – 1929) urodziła się w kaszubskiej wsi Wiele. Była żoną Antoniego Kanty, mamą Apoloni (później Olszewska) i Jana. W miejscowości Wiele pracowała jako nauczycielka. W okresie dwudziestolecia międzywojennego wraz z najbliższą rodziną Franciszka przenosi się z Kaszub, do miejscowości Kamień w Augustowskiem.  Rodzina Kanty przybywa na zaproszenie miejscowego proboszcza z parafii w Sztabinie, gdzie Antoni posiadając cegielnię wniósł znaczny wkład w odbudowę miejscowego kościoła (na skutek zniszczeń podczas I wojny światowej). Mając 28 lat (1929 r.) Franciszka umiera, osierociwszy męża i dwójkę dzieci.
W przeddzień wizyty na cmentarzu, odwiedziliśmy Jamiołki – Piotrowięta (gmina Sokoły, powiat wysokomazowiecki) by odwiedzić gniazda rodziny Olszewskich (stryjów Kazimierza i stryja Jana), Zambrów (spotkanie z naszą rodziną Mazewskich).  Po noclegu, wczesnym rankiem wyruszyliśmy dalej, by około południa być już cmentarzu w Sztabinie. Na całokształt naszych prac składały się malowanie krzyża, usunięcie chwastów, utworzenie grodzenia i zawieszenie tabliczki. Na koniec oddaliśmy cześć Franciszce modlitwą i chwilami ciszy.
W Sztabinie również nie obyło się bez spotkań rodzinnych. Spotkaliśmy siostrę babci Teresę Nawrocką z domu Kanty (ciocia mojego taty). Po odwiedzeniu grobów (w tym symbolicznego grobu męża Franciszki, majora AK Antoniego Kanty, zamordowanego w lipcu 1945 r. przez Armię Czerwoną i LWP w ramach tzw. Obławy Augustowskiej), odwiedziliśmy jeszcze dom naszej rodziny Popławskich. Na wieczór 8 października powróciliśmy do Warszawy.   Marcin Bartłomiej Olszewski