Dzieci rozdroża

Na rozstaju dróg
Gdzie krzyż na drogę wskazał nam los
Stoimy z opuszczonymi głowami
Bez ciepła rąk i głów
… wtuleni w myślach marzeń

Byliśmy na chwilę w Teatrze zdarzeń
By pozostać w mroku samotności
Bez pożegnania, z poduszką łez
Zastygłych w przyzwyczajenie

Dziś nic nie jest normalne
Nie powrócimy do stanu rzeczy
Wspomnienia w snach, oderwana skała
Pozostawieni w odłamku od nadziei