Obowiązek spełnienia, powinność którą spełniasz
Wobec własnego sumienia, bo tak trzeba, bo tak być powinno
Gdy już innej drogi nie ma, obowiązek spełnienia
Staje się koniecznym tak, lub milczeniem odchodzącym
By w zmęczeniu ukryć chwile kiedy czekam, kiedy pragnę
Pozostawić mnie samemu sobie
Niech emocją w duszy czeka, za drzwiami niepokojów
Wszystko jedno, śpię, nie obchodzi mnie, co robi
Nie jestem w jego wnętrzu. Nie widzę, nie czuję
A ja w deszczu, tak po prostu, najzwyczajniej w świecie
I po burzy tęcze kreślę, ku spokoju sumienia
Wychodząc z korytarzy złudzeń nie czekam na audiencję
Już nie czekam. Duszę z szatni zabrałem