Blog

Numer

Wielocyfrowe numery z dalekich Wysp Naiwności
Chcesz porozmawiać? Nie ma problemu. Płac i płacz
To później jak otrzymasz rachunek. Na razie mów, dużo
Im więcej mówisz, tym więcej będę pytać. Odwracać

Uwagę od czasu minut i kosztów

Potrzebujesz tego, nie? Nie martw się. Zawsze czekam
Jesteś samotny, nie masz kim rozmawiać? Masz problemy?
Rozwiążemy je razem. Przeprowadzę Cię przez taką drogę
Jakiej jeszcze nie przeżyłeś. Nie jesteś sam. Ja i moje minuty

Też jesteśmy z Tobą. Oby jak najdłużej

Nie nie rozłączaj się jeszcze. Jak się teraz rozłączysz
Nie poznasz największej tajemnicy która doprowadzi Cię
Do szczęścia, pieniędzy, miłości. Tylko zadam kilka pytań
Mogę być dla Ciebie wróżką, kochanką. Wybierz, proszę

Wybierz proszę mój numer. Zadzwoń

Bez limitu

Kawałek plastiku w portfelu. Otwarta przestrzeń
Realizacji potrzeb, spełnienia marzeń. Popłynięcia
Bank otwarty na oczekiwania. Wysoki limit. Bierz
Ile chcesz. W późniejszym czasie oddasz. Na pewno?

Biorę co mam swojego. Świat należy do mnie
Przekraczam granicę. Biorę już nie swoje. Banku
W drodze możliwości, limitu. Jadę dalej po bandzie
Czy oddam? Nie myślę o tym. Bawię się dalej

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

Jakoś to będzie

Po dłuższym czasie zabawa trwa nadal. Nie spłacam
Gońcie mnie. Nie odpowiadam na wezwania spłaty
Blokada. Zawiadomienie do organów ścigania
Ze świadka w pięć minut zostaję podejrzanym

Odciski palców. Młody wiek. Młody grzech

Sąd. Sprawa karna. W korytarzu „pod ścianą”
Porozumiałem się z bankiem. „Prosimy o spłatę”
Na sali bank potwierdził, iż się porozumieliśmy
Z uwagi na młody wiek i niekaralność. 2 lata

Próby.

Po życiu z kartą. Sąd stwierdził winę banku

Kto daje szerokie możliwości

Niech wie, że będą tacy. Co skorzystają

Z życiowej jazdy. Bez limitu

Baśń tysiąca i jednej nocy

Blask stroboskopów, światło na włosach
Miękkie fotele, walki na scenie. Wieczór
Piwo w szklance, uśmiechy tych które walczą
Postawicie na którąś, chłopaki? Oglądajcie

Potem noc. Dwa pokoje w domu. Zetknięcia ciał
Przyjemność, która dała początek czegoś nowego
W bardzo młodym wieku. Wieczór, rzędy, uśmiechy
Muzyka, przyciemnione światła. Gładkość ciała

Wizyty. Wspólne wypady do klubów, zakupy. Sen
Zwierzenia. Mapa ciał Warszawy, perfum na twarzy
Szminek po pocałunkach. Gdzie czas nie kończy się
Na seksie. Twój problem, moim problemem. Poradzimy

Masz zakupy do lodówki. „Jesteś moim rycerzem z bajki?”
Jestem. Z bajki nazywanej życiem. Gdzie nie pytamy się
Co kto robi i dlaczego, chyba że chcemy. Gdzie drinkujesz
By zabić stres i to czego tak naprawdę nie chcesz robić

Ile jest warta godzina życia, noc, tydzień? Ile jesteśmy
W stanie poświęcić dla realizacji potrzeb. Tych
Na chwilę, tych na całe życie. Nie ma takiej ceny
Nie wszystko za kasę. 100 i więcej kobiet

Spotkaliśmy się na drodze życia

Poduszka

Stuknięta głową, gdy nie można było oglądać po 19
Mokra od łez, ze strachu krzyków bitej mamy za ścianą
Posłanie dla małpki, misia i innych pluszaków przed nocą
Wtulona w ciało, jako pierwsza ciepła przyjaciółka nocą

Zwykły materiał, parę piór puchu. Więcej jednak niż
Mógł dać ktoś będący człowiekiem w pobliżu. Brak
Ciepła. Surowe życie. Potargane chłodem, smutkiem
Ona zawsze była. Milcząca, lecz dająca bliskość

Gdy wyłączyli prąd, piece kaflowe. A zimno
Dotykało każdego skrawka ciała. Poduszka
Była miejscem możliwym do ukrycia zimnej
Głowy trosk. By choć na chwilę wiedzieć

Jak wiele zawdzięczam poduszce

Bezdomny

Idę w mroku po śniegu do baraków na Kabatach
Napaść? A co może mnie jeszcze spotkać od tego?
Nie ma już rzeczy dziwnych i strasznych. Jest chłód
Mrok. Na ziemi danej bezdomnym na obrzeżach miasta

Baraki, barakowozy. Samotne matki z dziećmi. Dzieciaki
Z ośrodków dla nieletnich. Byli więźniowie nie mający domu
Byli narkomani. Poznany Marek Kotański. Drapiąca się Pani
Z przypadłością starczą. Dzieciak chcący rządzić

Bo wypierdoli telewizor „I będzie taki finał”

Zieleń dzikich Bieszczad. Oko w oko z sarną. Pierwsze raki
Z wody. Owczarze jak Asterix i Obelix u których został
Stasiek. Bo nie miał dokąd i do kogo wracać. Wybrał
Wolność wśród traw, której uczyłem się od Pankówy

Podgolone włosy. Opowieści o Gigancie, Jarocinie. Mięsa
Kawałkach. Wojskowy strój. Wojskowe buty. Walczymy
O swoją przyszłość. Tłumy ludzi wsadzają nas do jednego
Worka. „Precz. Nie chcemy tu narkomanów”. Nigdy nie brałem

Wyszliśmy z domu. Ojciec powiedział iż jak wróci

Zabije mamę, potem sam wyskoczy z balkonu

Czy jestem niechciany na ziemi, bo chciałem żyć?

Ogniska zapalne między bezdomnymi. My z tysiącem pism
Walczymy z mamą o normalny powrót do domu
Co przeżyłem na Kabatach, w Bieszczadach – moja ścieżka
Doświadczeń. Na zakręcie życia. W gronie niechcianych

Bezdomny. Tego się nie zapomina

Gdy uciekasz przed przemocą, alkoholizmem

Jeżeli chcesz powrócić. Musisz przeżyć. I zwycięży

Sztuka jest sztuka

Powrót do domu z Ośrodka dla bezdomnych
Z mamą smutek na twarzach, wiele rzeczy
Pokradzionych, zabranych przez dzieci kolegów
Ojca. Z nim bez pożegnania. Najważniejsze

Znowu w domu

Po jakimś czasie gaśnie światło. Nie mamy energii
Mimo że chcemy żyć jak dawniej we własnym domu
Odłączenie prądu przez STOEN, ojciec podpiął się
Bezprawnie. Nie płacił rachunków. Dostawca zabrał nam

Światło. Na kilka lat życia

W codziennym życiu ciemność. Świece. Zacząłem pisać
Wiersze. Dla spokoju duszy. Radio na baterie. Mrok
Po Ośrodku dla bezdomnych powrót domu i ponowny
Koszmar. Pisma do STOEN-u. Nie my jesteśmy winni

Dla dostawcy energii sztuka jest sztuka

Kilka lat w ciemności. Batalia w sądzie. Udowodnienie
Nie mogliśmy odpowiadać za kradzież prądu nie będąc
W tym czasie w domu, a w Ośrodku dla bezdomnych
Po dłuższym czasie wygraliśmy sprawę w sądzie

Ponownie w naszym życiu

Pojawiło się światło

Nadziei na lepsze jutro

By mimo upadków, twardo podnieść się i iść dalej

Deadline

Plan, założenie, strategia, koncepcja
Project manager w korporacji „miłość”
Nie mam czasu na uczucia. Ramy czasowe
Szybki przekaz. Czekam na twój feedback

Wyzwól swój potencjał. Tu i teraz

Masz szanse na awans. Duże perspektywy
Reszta należy do Ciebie. Gdzie widzisz siebie
Dzisiaj, jutro, za lat piętnaście? Dyrektor Oddziału?
Jasne. Możesz przynieść faile do Database

Z ostatniego projektu? Popracujemy razem

Podwieszany sufit. Kasetony. Wzrok przesuwa się
Jak szybko realizuje się projekty. Odpowiedzialność
Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za jakość. Bez wyjątku
Ty również. Jesteś częścią zespołu. Pokaż na co cię stać

Poprawiona sukienka. Grzeczna dziewczynka

Deadline

Twój ostateczny termin przetrwania

Ragana

Półmrok, świece wokół. Muzyka przodków
Leżę. Czekam na twoją wiedzę. Co odczytasz
Oliwa na rękach twych, oliwa na moim ciele
Piszesz i czytasz, od głowy do stóp mapę ciała

Co widzisz? Zmęczenie. Spokój. Ciepło i blask
Skóry, po której ręce w blasku ognia świec, piszą
Delikatnie, powoli, to, co chcą odczytać. Z wnętrza
Poddaję się bezwolnie. Ciemność, ciepło dotyku rąk

Kark, ramiona, plecy, pośladki, nogi. Poddają się
W śnie na jawie, w lustrze ciał. Gdzie już nie ręce
Lecz całe twoje ciało ociera się o mnie. Raz za razem
Ogień ciał, twoje westchnienia, podróż po mapie ciała

Odkrywasz kolejne punkty, pokrywasz je oliwą
Jej blask na ciele, w ogniu świec, wzdychasz mocniej
Siłą przewracasz mnie na plecy. W lustrze życia
Wijesz się po mnie niczym wąż. Czuję każdą część

Twojego ciała w jedności z moim ciałem. Blisko
I jeszcze bliżej. Jeszcze szybciej i jeszcze mocnej
Ujeżdżasz mnie mówiąc niezrozumiałe zaklęcia
Dotykasz wszędzie. Dlaczego przyszedłem, co widzisz?

Spełnienie. Magia poznanego ciała. Nie ma. Odleciałem
Odkryłaś co chciałaś, poddałaś swoim próbom
Leżę bezwolnie na skórach. Tulisz się powoli
Poznałaś mnie lepiej niż ktokolwiek. Poznałaś tajemnice

Lepsze życie

Chcesz lepszego życia? Chcesz się wyrwać stąd?
Jest sposób. Będzie kosztowało. Oszczędności życia?
Wybieraj. Czy tu wśród lęku i trwogi. Czy tam
W ciepłym miejscu, gdzie przyjmą Cię jak swego?

Jak już dotrzesz do mnie. Pokażę ci miejsce. Tam
Już będą czekać. Wsiadasz do busa i jesteś w raju
Chcesz? Weź całą rodzinę. Będzie większa stawka
Czymże jednak pieniądz, wobec tego co zastaniesz?

Ciemność, chłód. Nie ma niczego poza stratą pieniędzy
Jesteś towarem nie człowiekiem w rękach polityków
Jak niegdyś żywe ludzkie tarcze przed czołgami
Dzisiaj ty jesteś elementem wielkiej gry i presji

Ci z tyłu „ani kroku w tył”. Ci z przodu „ani kroku w przód”
Masz kurtkę i latarkę, ciepłą zupę i nocleg. Jesteś potrzebny
Zostałeś oszukany. Zapłaciłeś, nie wpuszczają. Pokaż gniew
To nie my. To oni są tymi złymi. Masz honor w genach?

Pokaż złość, pokaż nienawiść. Zareaguj agresją
Bez sugestii. Sam wiesz co masz robić
Sam podjąłeś decyzję by tu być. Na korzyść
Naszą. Przede wszystkim naszą

Żydowski „kawior” – smak dawnych czasów

Urodziłem się na warszawskiej Pradze, żyjąc od dziecka i przez lata nastoletnie w kamienicy z 1896 roku przy ul. Wileńskiej 29, należącej niegdyś do Pana Lejba (Leo) Żółtka, właściciela kwartału kamienic – Wileńska, Zaokopowa, Mała, Konopacka. Przez pokolenia od pradziadków, ukształtowano mnie przekazami o dawnym, wspólnym życiu ludności polskiej i żydowskiej, co również miało odniesienie do kuchni żydowskiej i wzajemnych wpływów kulinarnych. U nas, w polskim domu, na płytach kuchni kaflowej w dwudziestoleciu międzywojennym robiło się np. macę. W dzisiejszej prezentacji danie z jednej strony znamionujące wykwintność, z drugiej zaś kuchnię i tradycje naszych praskich przyjaciół, sąsiadów, m.in. lekarzy, sklepikarzy, rzeźników pochodzenia żydowskiego. Kawior żydowski 🙂

Historia tej potrawy sięga XVI wieku. Rzekomo w tym czasie Żydzi w Alzacji tuczyli gęsi dla osiągnięcia rozrostu wątroby (z uwagi na uzyskany w ten sposób, bardzo dobry smak). Część historyków, twierdzi iż był to zwyczaj przejęty przez Żydów w czasach starożytnego Rzymu. Warto jednak mieć na uwadze, iż wówczas Żydzi byli bardziej zainteresowani uzyskiwaniem smalcu z gęsi (z uwagi na brak dostępności oliwy). Zastrzeżenie do tego sposobu tuczenia gęsi doprowadziło do debat, czy jest to koszerne. Rabin Mosze Sofer z Frankfurtu doszedł jednak do wniosku, iż jeżeli gęsi nie są uszkodzone czy połamane, można zaliczyć je do koszernych. Mimo tego większość Żydów wolała robić kawior z wątróbek kurzych.

Składniki:

  1. Wątróbki drobiowe lub gęsie
  2. Jaja
  3. Cebula
  4. Sól
  5. Pieprz
  6. Wino białe, wytrawne

Sposób przygotowania:

Wątróbki moczymy w winie. Jaja gotujemy na twardo, po ugotowaniu siekamy w drobną kostkę. Równie bardzo drobno siekamy cebulę. Następnie wątróbki pieczemy w piekarniku lub gotujemy (zgodnie z koszernością wątróbki nie powinno się smażyć). W przypadku pieczenia, na wstępie, przed położeniem wątróbek, brytfannę smarujemy smalcem. Po upieczeniu się wątróbek, studzimy je, siekamy, dodajemy do naczynia wraz z posiekanymi jajkami i cebulą. Doprawiamy danie solą i pieprzem. Potrawa gotowa do podania. Zgodnie z tradycją można wykładać ją również na chałkę. Smacznego 🙂