Zupa dla Mariny

Przezywam konflikt w Ukrainie. Tam moja Rodzina
Nie wiem jak pomóc. Jadę z wielkim garnkiem ciepłej zupy
Trudność w dojechaniu. Siedzę. Czekam. Jadę ponownie
Jestem w Kijowie. Płaczę, widząc gruzy, idąc pod ostrzałem

Na twarzach ludzi cierpienie i strach. Łzy lecą ciurkiem
Szukam miejsca zamieszkania przyjaciółki Mariny
Docieram do jej mieszkania. Wręczam jej garnek
Patrzę jak je. Jestem zmęczony, ale spokojny

Marina uśmiecha się

Jestem już spokojny

Chleb dla Daszy, Rodziny, Ukrainy

Jestem z mamą. Trwa wojna. Gdzieś na wschodzie
Zaplecze frontu. Gospodyni mówi, że kiedyś będzie koniec
Stoję w korytarzach komunalnych budynku przy Myśliwieckiej
Po lewej siostra Dasza z moją rodziną z Ukrainy

Po prawej wiele osób z Ukrainy. W ręku mam chleb
Wszyscy proszą bym go rozdał. Przełamuję go na pół
Połowę daję Daszy i Rodzinie. Połowę pozostałym z Ukrainy
Zostałem sam. Bez chleba. Nakarmiłem. Odwracam głowę

Nikogo

Za wszystkimi zamykają się drzwi

Jest dobrze

Brat

Lecę z ukraińskimi żołnierzami śmigłowcem
W dole teren Ukrainy. Wokół śmigłowca strzały
Wybuchy. Lądujemy. Zawiązali mi oczy
Dla mojego i ich bezpieczeństwa

Przyszedłem do brata. Objęliśmy się
Był poważny, spokojny. Powiedział że u niego
Wszystko w porządku. Pożegnaliśmy się
Odleciałem do Polski

Spokojniejszy o brata

Charków

Rozmowa z Tobą. Martwisz się o najbliższych
Pocieszam Cię. Jedziemy pociągiem do Charkowa
Obok nas jedzie jakaś kobieta. Wysiadamy wcześniej
By zgubić ślad naszego celu podróży

Nie chciałaś z nią jechać w jednym pociągu

Płaczesz w ramionach. Już dobrze. Spokojnie

Już wszystko jest dobrze

Putin i piły

Siedzę w budynku. To chyba Policja. Otwarta przestrzeń
Aneks kuchenny. Do pokoju wchodzą zamaskowani
Mężczyźni. Rajstopy na twarzach. Z nimi chłopiec
Mają piły w ręku. W pierwszej części pokoju

Wrzask

Przestępcy odcinają policjantowi głowę piłą
Krzyczę w myślach „Błagam, nie!”
Podchodzą do mnie. Dają piłę do ręki
Mam tak z nią siedzieć

Siedzę

Spotkanie

Mały pokój. W przedpokoju boazeria. Krzesło
Telewizor gra. Siadam na krześle. Wchodzisz do pokoju
Zadowolona. Siadasz na mnie, twarzą na wprost
Dużo mówisz. Nie słyszę o czym mówisz

Jestem zaskoczony sytuacją. Obejmujesz mnie
Rękoma za szyję. Zaczynasz skakać siedząc na mnie
Zaskoczony patrzę na telewizor, ścianę
„Zaraz ktoś może wejść”. Jest mi przyjemnie

Wstajesz. Stoimy w przedpokoju. Ktoś otwiera
Drzwi. Młodzi ludzie. Najemcy z sąsiedztwa
Pytają się Ciebie po rosyjsku, czy wszystko w porządku
Odpowiadasz z uśmiechem, że tak, jak najbardziej

Dajesz mi buzi w policzek

Wychodzisz

Zostaję sam

Wojna

Jestem w piwnicy. Dom to, czy gdzieś indziej?
Za oknem wybuchy bomb lotniczych. Ostrzał artylerii
Rosja napadła na Polskę. Nie wiem, czy czekać, biec
Biegnę. Ludzie też biegną. Warszawa. Strach

Wokół strzały, bomby

Huk, dym

Biegnę, by szukać schronienia

Biegnę dalej

Wszyscy biegniemy