„No Bysiu, ćwiczymy, postawa. Lewy Prawy sierpowy. Nogi!” Chodzą nogi Od małego ćwiczysz mnie w stołowym Nauki boksu, w którym mogłeś być dobry
Ciosy na głowę, twarz, gdzie popadnie W odległym pokoju. Płacz mamy za ścianą Alkohol robi swoje. Jesteś jego niewolnikiem Zrobisz wszystko. Pobijesz matkę dziecka
Pieniądze. Wyrwane na butelkę. Nasz głód Rosnę w przeświadczeniu o tym. Jak złym Jesteś człowiekiem. Rosnę, jestem silniejszy Kolejny raz twa ręką nad głową mamy
Moje silne pchnięcie, lecisz na ścianę Zaskoczony. Uderzam cię mocno „Ja to bym na Ciebie nawet splunąć nie chciał” Uczeń przerósł „mistrza”. Spróbuj jeszcze raz
Jesteś moim ojcem. Widzę co robisz Uznaję, iż to co robisz jest słuszne Jak w wieku kilku lat mogę sądzić inaczej? To co robisz, zaczyna się podobać
Mamo, tata robił to z tym a tym. Potem Pobiegli. Powoli poznaję wszystkich Twoich kolegów i ich dzieci. Chcecie Byśmy byli tacy sami. Praska szkoła
Coraz więcej faktów. Więcej czynów Opowiadanych w domu mamie. Z uznaniem Jako dziecko nie rozróżniam dobra i zła Chcę być taki sam ja ty. Mały „Bysio”
Nadszedł dzień. Słowa mamy „stop” Szlaban na wyjście na podwórze. „Nie” „Nie zabieraj go ze sobą. Nie będzie taki sam” „Ja ty”. Zacząłem czytać mnóstwo książek
Różyc. Miejsce znane od dziecka. Za dnia Wieczorem i w nocy. Pytanie od bramy „Co potrzeba?” Jest wszystko. Jest popyt Jest podaż. Jak cena? „Jak dla Pana ….”
„Pyzy, flaki gorące!” krzyczą Panie. Słoiki Jedzenie, unikat. Nie znajdziesz w Warszawie Jest benkiel dla „szczęśliwych” i naiwnych Z wygranej. „Każdy dzisiaj wygrać może!”
Terkoczący karabin dla kupiony przez tatę Pod wpływem. Z radości z posiadania syna Dzisiaj zabawkowy. Jutro, kto wie. Może Prawdziwy. Przecież z tym tu nie ma problemu
Sprzedaż pluszowych miśków. Podchodzi człowiek „Ile kosztuje?” Odpowiedź taty „Spieprzaj, dziadu” „Nie stać cię”. Nieogolony, zaniedbany wyciąga Stos banknotów. „A teraz?” Nauka szacunku
Syryjskie fiolety garniturów. Syryjskie zielenie Marynarek. Mój pierwszy samodzielny sklep Do zakupów. Do czasu zmiany stadionu Na Jarmark. Różyca dzieciństwa nie będzie
Popołudnie. Jestem u kolegi dwie ulice dalej Już miałem wychodzić, ale fajne spotkanie Zostałem dłużej. Miła rozmowa. Czas Ważny jest czas. By nie był ostatnim
Idę swoją ulicą do domu. Przy metalowym sklepie. Radiowóz. Grupka ludzi. Był napad Przechodzę obok. Mogłem iść wcześniej Mogłem znaleźć się w niewłaściwym czasie
W niewłaściwym miejscu
Wpadli do środka. Zażądali pieniędzy Wybiegli ze sklepu. Ktoś biegł za nimi Jeden odwrócił się, wyciągnął broń „Nie biegnij za nami, bo cię zastrzelimy”
Prowadzony od Targowej. Bez obrączek Z „Lata w mieście”. Przez kobietę. Do domu Mogłem wrócić sam. Nieporozumienie. Idziemy Moja ulica. Odmienne podejście do sprawy
Te, smerfetka. Weź go zostaw, bo nie dojdziesz Nie wiadomo co lepsze. Być odprowadzanym Z „lata w mieście”, czy w oczach mojej ulicy Z Cyryla i jego metod. Gdzie smerfów wioska
Lala? Gdzie zgubiłaś mundurek? Tak idziesz? W cywilkach? Puszczaj go, bo nie wrócisz Długość ulicy, kamienna cierpliwość pani Jestem w domu, gdzie szok czemu w obstawie
Poranek. Za oknem słońce. Piękna pogoda „Gruby” na środku podwórza rozstawia krzesełko Poranny przegląd prasy. Nim przyjdą koledzy Przy śniadaniu kilkunastu w otoczeniu „Grubego”
Dochodzę do swojej bramy. Kilka czarnych BMW Karki w skórach i ciemnych okularach. Ochrona? Nie. Towarzystwo przyjechało do „Grubego” Najważniejszym towarem jest informacja
Milicja też do „Grubego”? Powie ile uzna Za stosowne. Wiedzieć, a powiedzieć. Cena Za duża. Za małe dzieło. Poszli zatem. Baj Dla taty – kolega z innego profilu działalności
Poranek. Toaleta. Śniadanie. Mundur Szeroki pas, buty z cholewami. Czapka Wychodzisz z kamienicy. Słońce na twarzy Okupacja. Nie znasz dnia ani godziny
Władek wyszedł wcześniej. Konserwatorium Wczoraj ćwiczył w domu na wiolonczeli Na dzisiejsze zajęcia. Będzie dobrym muzykiem Niech się stara. Będziemy się z Felą cieszyć
Nieopodal zamieszanie. Stoją budy na ulicach Krzyki, płacz. Hitlerowskie kolby na ciałach Podchodzisz bliżej. W środku widzisz Władka „To mój syn”. Schodzi powoli z ciężarówki
Uścisk. Milczenie. Łzy. Twarda jest tylko skała Gdybyś przyszedł kilka chwil później. Koniec Drżenie ciał. „Chodź do domu. Do matki” Strach i smutek powoli odchodzą w zapomnienie
Powiedzą, Policjant Policji Państwowej. Gdzie honor? Dzisiaj w mundurze Policji Granatowej? Jest wybór? Nigdy nie ma łatwych wyborów. Jest życie. Praca Nakaz powrotu do służby pod karą śmierci. I syn
Pora śniadania w letni dzień to również czas na podróż kulinarną. Szakszuka (Shakshouka, arab. „wielki bałagan”). Potrawa znana między innymi w Izraelu, Libii, Jemenie, Tunezji, Egipcie czy Maroku. Istnieje hipoteza, iż danie to powstało w części Afryki Północnej wchodzącej niegdyś w skład Imperium Osmańskiego (współczesna Turcja) w połowie XVI wieku po sprowadzeniu w to miejsce pomidorów przez Hernána Cortésa. W Izraelu szakszuka pojawiła się dzięki żydowskim imigrantom z Afryki Północnej, którzy przywieźli to danie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku. Danie to stało się tam popularne dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Niedawno przygotowałem turecki Menemen i pomiędzy tymi potrawami są widoczne różnice (sposób przygotowania i dobór przypraw). W dniu dzisiejszym, szakszuka z Izraela.
Składniki:
Pomidory
Cebula
Papryka czerwona
Czosnek
Papryczka chili
Jaja
Koncentrat pomidorowy
Bazylia
Czerwona papryka w proszku
Kumin (kmin rzymski)
Pieprz
Sól
Sposób przygotowania:
Bardzo drobno kroimy cebulę. Z papryki usuwamy gniazda nasienne i białe części. Kroimy ją w kostkę. Czosnek i papryczkę chili kroimy w drobne plasterki. Bazylię drobno siekamy. Na rozgrzany tłuszcz wrzucamy cebulę. Po kilku chwilach dodajemy czosnek. Dodajemy paprykę i papryczkę chili. Po chwili dodajemy łyżkę koncentratu pomidorowego. Następnie posiekaną bazylię i pomidory. Doprawiamy papryką w proszku. Kminkiem. Zmniejszamy gaz. Mieszamy. Dolewamy odrobinę wody. Przykrywamy na kilka minut. W strukturze potrawy robimy na patelni kilka otworów i wbijamy tam jaja. Posypujemy pieprzem i ponownie przykrywamy. Po ścięciu się jajek, potrawa jest gotowa do wyłożenia. W krajach arabskich do szakszuki dodaje się pastę harrisa do Shakshuki.
Sposób podawania? W Izraelu czy Maroku – na patelni w której przygotowywana była potrawa. Podobnie jak przy potrawach w Armenii z użyciem Lawasza, tak i w tym przypadku danie je się z pieczywem, którym później wyciera się resztki sosu. W ramach dobrych dodatków hummus. Istnieje wiele wariantów i dodatków stosowanych do szakszuki. Wspomniałem o wersji śniadaniowej, ale w Izraelu i krajach arabskich to również posiłek wieczorny. Szakszukę przygotowuje się również z resztek gulaszu pomidorowego, uprzednio zrobionego na kolację szabatową (szabasową). Smacznego! 🙂
Bibimbap. To mój debiut ze smakami kuchni koreańskiej, nie licząc Ramyunu. Oznacza „mieszany ryż”, co wynika z końcowych sekwencji jego przygotowania. Pierwsze wzmianki dotyczące tej jakże klasycznej i popularnej w Korei potrawy odnotowano już pod koniec XVI wieku. Zwyczaj mieszania składników, spożywania dania prawdopodobnie pochodzi z tradycji dawnych obrzędów poświęconych przodkom, wierzeniom. Najczęściej jadano Bibimbap w przeddzień księżycowego nowego roku. Uważano bowiem, iż należy pozbyć się wszystkich resztek produktów żywnościowych, przed nowym rokiem. Wkładano je zatem do miski z ryżem i mieszano razem. Na terenach wiejskich jedzono bibimbap podczas prac rolniczych, w ramach szybkiego i łatwego sposobu na przygotowanie żywności dla dużej liczby pracujących ludzi. Wraz z upływem czasu i wzrostem popularności potrawy odnotowywano wiele wersji tego dania. Pierwszy znany przepis na bibimbap zapisano w „Siuijeonseo”, anonimowej publikacji kucharskiej z końca XIX wieku.
Składniki:
Marchewka
Szpinak
Ogórek zielony
Cukinia
Sałata
Mięso wołowe mielone
Ryż
Jaja
Czosnek
Olej sezamowy
Sos sojowy
Pieprz
Cukier
Pasta gochujang
Sezam
Sposób przygotowania:
Zagotowujemy wodę w garnku. Wrzucamy szpinak, gotujemy do 2 minut. Obieramy marchewkę i ogórka. Ogórek i marchewkę kroimy w cienkie paski (jak będą za długie można przeciąć na pół). Po krótkiej obróbce cieplnej szpinak wyjmujemy z garnka i zalewamy go zimną wodą. Odstawiamy go. Cukinię kroimy na cienkie plasterki (nie obierając jej). Rozgrzewamy olej na patelni. Wrzucamy marchewkę. Smażymy do lekkiej miękkości. Osobno na tym samym tłuszczu smażymy do miękkości cukinię. Odcedzamy szpinak z wody. Dodajemy do niego zmiażdżony czosnek, odrobinę oleju sezamowego, sosu sojowego i pieprzu. Mieszamy, odstawiamy. Mięso mielone rozgniatamy. Dodajemy do niego łyżkę sosu sojowego i łyżeczkę cukru. Mieszamy. Rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Obsmażamy. Przenosimy do naczynia odsączając z nadmiaru tłuszczu. Dodajemy do mięsa łyżeczkę oleju sezamowego. Celem zrobienia sosu do naczynia dodajemy łyżkę pasty gochujang (jeżeli nie lubimy ostrej kuchni, możemy z niego zrezygnować), dwie łyżki sosu sojowego, łyżkę cukru, trzy ząbki czosnku i jedną łyżkę oleju sezamowego. Mieszamy. Gotujemy ryż do miękkości. Wykładamy do miseczek potrawę: na spód dajemy ryż, dookoła niego rwaną sałatę, cukinię, marchewkę, ogórek, szpinak i mięso. Smażymy jaja sadzone (po jednym na każdą porcję) i kładziemy na wierzch. Z boku w miseczce z potrawą wykładamy sos. Na koniec posypujemy sezamem i mieszamy. Smacznego! 🙂