W przekroju moich dokonań w kuchni francuskiej, po „Poulet Marengo”, „Salade niçoise”, „Côtes de porc à la flamande” czy „Soupe de Flandres”, coś lekkiego 🙂 Salade verte, czyli po prostu sałata zielona. Kuchnia francuska jak ją poznaję, jest kuchnią opierającą się na prostych składnikach i prawdziwych smakach, które te składniki oddają. Salade verte to prosty przykład zielonej sałaty, z dobrze zrobionym sosem vinaigrette, dobrą oliwa, musztardą Dijon. W ramach dodatków starte jajko na twardo (osobno żółtko, osobno białko). Jak to skomponować? Zapraszam do poniższej receptury 🙂
Składniki:
2 duże lub 4 małe główki sałaty (1 duża główka sałaty kruchej)
Na sos vinaigrette:
2 łyżki soku cytrynowego lub octu winnego
6 łyżek oliwy lub oleju
Sól
Pieprz
Jaja
Musztarda
Sposób przygotowania:
Sałatę myjemy, osączamy z wody i osuszamy. Rwiemy na drobne kawałki. W naczyniu wlewamy sok z cytryny lub octu winnego, oliwę lub olej, sól, pieprz, musztardę – ucieramy całość na sos vinaigrette. W międzyczasie gotujemy jaja na twardo, Oddzielamy białka od żółtek. Ścieramy je na tarce.
Do naczynia wykładamy sałatę. Polewamy sosem, posypujemy startymi białkiem i żółtkiem jaj na twardo. Smacznego! 🙂
Pierwszą publikacją opisującą miejscowość Olszewo-Przyborowo jaka w toku wieloletnich badań nad rodzinną genealogią wpadła mi w ręce, było opracowanie „Zarys historii gminy Rutki od XV wieku do wybuchu II wojny światowej”, autorstwa Janusza Zalewskiego i Leszka Zugaja (wydawnictwo Avalon), które otrzymałem dzięki uprzejmości władz gminy Rutki-Kossaki. W początkowym okresie patrzyłem bezkrytycznie na opis mojego rodowego gniazda, przyjmując za fakt zawarte w opracowaniu informacje. Z biegiem lat, dysponując większym bagażem doświadczeń, informacji, postanowiłem zweryfikować ów materiał, także na podstawie źródeł (na które powołują się autorzy publikacji) i posiadanej we własnym zakresie wiedzy. Nadchodzi zatem czas rozprawy z moim Olszewem-Przyborowem 🙂 Autorzy publikacji wskazują iż wioska powstała w 1437 roku dzięki nadaniu przez księcia Bolesława IV 10 włók ziemi (współcześnie ok. 60 ha) zwanej Przyborowo na rzecz Włosta z Maruszyna. Udzielającym nadania był książę mazowiecki Bolesław IV Warszawski (syn Bolesława Januszowica i księżnej Anny), a proces kolonizacyjny ma potwierdzenie w wielu źródłach naukowych (m.in. publikacja „Osadnictwo drobnego rycerstwa na pograniczu mazowiecko-litewskim w XIV-XV wieku”, autorstwa Łukasza Lubicza-Łapińskiego). Nie przypadkowym jest wielkość nadania – 10 włók ziemi. Jak we wspomnianym opracowaniu pisze Łukasz Lubicz-Łapinski, było to związane z feudalnym prawem rycerskim. W ramach służby wojskowej na Mazowszu, otrzymujący książęce nadanie byli zobowiązani stawiać 1 konnego z kopią z 10 włók ziemi. Brak stawiennictwa oznaczał utratę nadanych uprzednio dóbr. Autorzy „Zarysu ….” co do osoby Włosta z Maruszyna powołują się na publikację „Ziemia łomżyńska do 1529 roku”, autorstwa Czesława Brodzickiego, do której obecnie nie mam jeszcze dostępu. Sama miejscowość Maruszyn – owszem, dawniej była takowa w okolicach Płońska (osadnictwo i przeniesienia na Mazowszu Wschodnim i Podlasiu, szły z terenów Mazowsza Zachodniego). W kolejnej publikacji na którą powołują się Panowie Zalewski i Zugaj („Rodzina: Herbarz Szlachty Polskiej” opracowany przez Seweryna Hrabiego Uruskiego przy współpracy Adama Amilkara Kosińskiego), w tomie 12 jest wskazanie na „pierwszych” potomków rycerzy Kościeszów, Mirzo i Krystyna Mężyńskich herbu Kościesza z sąsiedniego Mężenina, którzy odnotowani w 1465 r., stają się dziedzicami i których potomkowie zaczną nosić nazwisko Olszewski, dając początek rodowi Olszewskich herbu Kościesza. Tu poprawka z mojej strony. W odpisach dokumentów z ksiąg sądowych łomżyńskich z 1465 r. jest Mirzon a nie Mirzo.
Nie są to pierwsi Mężyńscy w Olszewie – Przyborowie. W publikacji „Poczet rodów szlachty polskiej wieków średnich” autorstwa Franciszka Ksawerego Piekosińskiego (wyd. Lwów 1911 r.) w Olszewie Mężyńskich (Mężeńskich) odnotowuje się już w 1462 roku (Andrzej, córka Dorota ze Swiaszkiem z Kłosek). W 1465 roku w Olszewie jest czterech braci – Jakub, wspomniany Andrzej, Mirzon i Krystyn. W „Źródłach dziejowych, tom XVI – Polska w XVI wieku pod względem geograficzno – statystycznym” autorstwa Adolfa Pawińskiego (1895 r.).
Dalej autorzy „Zarysu …” wskazują iż część Olszewskich herbu Kościesza doszła do znacznych stanowisk, „byli licznie rozrodzeni, przeszli na Podlasie” i „stąd w okolicy liczne wioski o tej samej nazwie”. O ile nie neguję faktu przejścia na Podlasie, o tyle z tymi stanowiskami już jest problem. W cytowanej przez panów publikacji Uruskiego występuje Benedykt Olszewski, jednak faktycznie z rodu herbu Ślepowron. Powoływanie się na liczne wioski na bazie Olszewa – Rybałtów nieco nietrafione – też ród Ślepowron. Fakt, w Galicji co dziwne część z nich wylegitymowała się jako … Kościesze. Przeanalizowałem ok. 20 Olszew z obecnych województw mazowieckiego, podlaskiego i warmińsko – mazurskiego i nie ma dowodu na to iż te miejscowości były przenoszone przez ten sam ród Olszewskich herbu Kościesza (przez analogię Kościesze z Mazowsza Zachodniego na Mazowsze Wschodnie). Nazwisko Olszewski ma formę odmiejscową. W poprzednim poście wskazałem jak postępuje proces nazwań w przypadku tego typu miejscowości. Z cytowanych przez autorów „Zarysu …” nie dotarłem również jeszcze do publikacji „Regestr Diecezjów, czyli właściciele ziemscy w Koronie 1783-1784” autorstwa Franciszka Czaykowskiego, na podstawie której wykazuje się (według spisu z XVIII wieku) iż wioska (Olszewo – Przyborowo) była zamieszkana przez drobną szlachtę.
W kolejnej cytowanej publikacji przez panów Zalewskiego i Zugaja „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” autorstwa Filipa Sulimierskiego (1880-1902) w tomie VII jest wzmianka o tym, iż była to wieś drobnej szlachty z 8 domami i 56 mieszkańcami.
W dalszej części opisu miejscowości w „Zarysie ….” wskazane są kolejne fakty statystyczne z 1891 i 1921 r. dotyczące ilości domów, wielkości przeciętnego gospodarstwa.
Pójdźmy zatem nieco dalej niż autorzy „Zarysu ..” W publikacji „Poczet rodów szlachty polskiej wieków średnich” autorstwa Franciszka Ksawerego Piekosińskiego (wyd. Lwów 1911 r.) w 1469 r. w Olszewie odnotowuje się Mikołaja Krystynowicza Mężyńskiego (Mężeńskiego) z Olszewa – niechybnie syn Krystyna, a w 1470 r. Stanisława Mirzonowicza Mężyńskiego (Mężeńskiego) z Olszewa – syn Mirzona. Dalej idąc tym tropem w 1504 r. jest zapis o Wawrzyńcu – synu Marcina z Olszewa i Kościeszy – synu Krystyna. Na podstawie wykazu z metryk parafialnych z gminy Rutki – Kossaki, pierwszą zidentyfikowaną przeze mnie osobą z Olszewa-Przyborowa jest Anna, córka Agnieszki i Wilhelma z ok. 1590 r.
Bieżącym postem rozpoczynam cykl rozważań nad rodzinną genealogią w kontynuacji prac badawczych, z nutą refleksji na bazie osobistych spostrzeżeń i faktów. Tytuł posta nieco przewrotny, moja rodzina mogłaby się obrazić, bo przecież odpowiedź wydaje się oczywista. Czy jednak na pewno? Kiedyś jeden z moich serdecznych znajomych również o nazwisku Olszewski wysnuł taką tezę, rozpoczął organizację zjazdów osób o nazwisku Olszewski. Inicjatywa wedle osobistego uznania, ja jednak przyjmuję pewien dystans do łączenia nas, wszystkich Olszewskich w jedną rodzinę, co więcej, niniejszym, wsadzam kij w moje genealogiczne mrowisko (nie pierwszy i nie ostatni raz, mając już w myślach kolejne „zaskakujące acz prawdziwe rewelacje”) – poddając pod słuszną wątpliwość pochodzenie od jednego przodka Olszewskich nomen-omen z Olszewa – Przyborowa.
Bo jak to właściwie było? Co było pierwsze jajko czy kura? Nazwisko Olszewski czy miejscowość Olszewo – Przyborowo? Nasze nazwisko jest odmiejscowe – pochodzi od miejscowości Olszewo – Przyborowo powstałej w 1437 r. z nadania 10 włók ziemi przez księcia mazowieckiego Bolesława IV Warszawskiego. Zauważmy jednak iż … wśród przyszłych osadników przybyłych na te ziemie, byli np. rodziny, kowal, płatnerz, bednarz – ale wszyscy oni (poza wspomnianymi rodzinami) nie byli ze sobą spokrewnieni. I co się dzieje dalej? Ci ludzie zamieszkują w jednej osadzie, Olszewie-Przyborowie. W drodze różnych spraw życia przemieszczają się po okolicy. Co robią sąsiedzi z pobliskich osad? Widząc mieszkańców Olszewa – Przyborowa, mówią zapewne (dla ułatwienia kojarzenia lokalizacyjnego) – „O, Olszewski idzie”. I tak na przełomie XV i XVI wieku, zaczęto nazywać nas wszystkich – Olszewskimi 🙂 I tych faktycznie spokrewnionych ze sobą i tych nie mających ze sobą (poza wspólnym obszarem zamieszkania) nic wspólnego. Gdyby wówczas były już możliwe badania w ramach genealogii genetycznej doszło by do zaskakującego rozłamu – gdzie ludzie o tym samym nazwisku, z tej samej miejscowości – nie są rodziną. Współcześnie jest to możliwe, dzięki czemu nauka za pomocą wymasu, na bazie kodu genetycznego pomaga nam w ustaleniu wielu kwestii. A zatem zamieszkanie w jednej miejscowości, nazywanie nas tak samo, spowodowało wrzucenie wielu niespokrewnionych ze sobą osób do jednego, rodzinnego worka. I tak już zostało 🙂 Czy współcześnie należy kogoś za to winić? Nie. Przecież nazywający nas Olszewskimi od miejscowości Olszewo – Przyborowo nie zastanawiali się na faktycznymi powiązaniami rodzinnymi osadników. Po prostu tak nazywali wszystkich mieszkańców osady. Przez analogię, za wiedzą mojego powinowatego, Jerzego Jamiołkowskiego, mam podobną sytuację w miejscowości Jamiołki – Piotrowięta, gdzie wszyscy nie byli przedstawicielami jednego rodu. Konkludując Olszewscy w Olszewie – Przyborowie tworzyli osadę zamieszkałą przez przedstawicieli szlachty odwiecznej (potomkowie rycerzy, szlachta zagrodowa) i kogo by w Olszewie – Przyborowie nie zapytać (nawet innego nazwiska), każdy wśród przodków ma Olszewską lub Olszewskiego (w ramach koligacji rodowych). Nie zmienia to faktu iż pierwotni osadnicy nie będący rodziną (poza faktycznie przybyły razem rodzinami), stali się nią w ramach zamieszkania we wspólnym obszarze – Olszewie – Przyborowie. O faktycznym pokrewieństwie decyduje genetyka, stąd dlatego cieszę się z uczestnictwa w projekcie „Masovian Nobility Y-DNA Project”, dzięki któremu z innymi Kościeszami (m.in. Ściborowskimi ze Ścibor, Kołakowskimi z Kołak czy Zambrzyckimi z Zambrzyc), odkrywamy swoją przeszłość na przestrzeni dziejów. Nie jest prawdą, iż wszyscy Olszewscy to jedna rodzina. Nazwisko to nosi w Polsce ponad 44 000 osób, jednak to czy i w jakim stopniu poszczególni Olszewscy są spokrewnieni określają dokumenty, genealogia genetyczna, także w procesie badań nad rodzinną genealogią, które mam przyjemność prowadzić.
W dniu dzisiejszym Côtes de porc à la flamande czyli kotlety po flamandzku. Czyli tak naprawdę skąd, zważywszy na fakt iż danie to figuruje w kuchni zarówno Francji, jak i Belgii? Z Flandrii – krainy historyczno-geograficznej umiejscowionej na obszarze Belgii, Francji i Holandii. W Polsce znamy kotlety schabowe – warto dla odmiany spróbować kotletów po flamandzku 🙂
Składniki:
Kilka plastrów schabu
Masło
Jabłka
Sól
Pieprz
Sposób przygotowania:
Na patelni rozgrzewamy masło. Mięso smażymy na średnim ogniu 7-8 minut z każdej strony. Oprószamy solą i pieprzem. Obieramy jabłka, kroimy je na cienkie plasterki. Usmażone kotlety układamy na półmisku i trzymamy w cieple. Ponownie na patelni rozgrzewamy masło, wrzucamy plasterki jabłek. Smażymy je 5-6 minut. Na półmisek wykładamy kotlety, wokół układając plasterki jabłek. Smacznego 😉
Sałatę „Tiffany” (nie znając jeszcze jej nazwy), po raz pierwszy jadłem w gościnie u mojej ukochanej Rodziny w Ukrainie w 2018 r. Z uwagi na świetne połączenie mięsa i owoców, poprosiłem moją bratową o przepis. Od tego czasu w Polsce z przyjemnością ją przygotowuję. Nazwa sałaty ma kilka historii łącznie z filmem „Śniadanie u Tiffany’ego” z 1961 r. w reżyserii Blake’a Edwardsa, z uwagi na scenę z dziewczyną jedzącą śniadanie przed sklepem z diamentami (nawiązanie do winogron). W 2003 r. członkini jednego z serwisów kulinarnych o nicku Tiffany zamieściła przepis na sałatkę z winogronami i kurczakiem. Z czasem danie to zyskało uznanie ze strony blogerów kulinarnych, czytelników. Nazwano je sałatą „Tiffany” lub „od Tiffany”. Powstało wiele wariantów tej potrawy np. z dodatkiem curry, orzechami włoskimi, ananasami, jogurtem zamiast majonezu. Poniżej zaprezentuję klasyczny wariant tej sałaty, według przepisu mojej bratowej.
Składniki:
mięso z kurczaka
winogrona
twardy żółty ser
majonez
Sposób przygotowania:
Zagotować mięso kurczaka. Po ugotowaniu, ostygnięciu, pokroić na drobne kawałki i wrzucić do miski. Posmarować majonezem. Ugotować jaja na twardo. Pokroić, kładąc jako kolejną wartę. Ponownie dodać majonez. Zetrzeć ser żółty, posypać jako trzecią warstwę. Posmarować majonezem. Cały wierzch pokryć winogronami pokrojonymi na połówki, grzbietem do góry. Można wychłodzić w lodówce, także dla przegryzienia się smaków. Smacznego 🙂
Dotychczas z sałat z kuchni ukraińskiej najczęściej przygotowywałem sałatkę z gotowanej kury, z majonezem, winogronami, według przepisu mojej ukochanej bratowej Wiktorii z Ukrainy. Nieco później nauczyłem się robić sałatkę winegret. Nie znane jest miejsce gdzie po raz pierwszy przygotowano tą sałatę. Nie od razu też nazywano ją winegret. Wbrew niektórym opiniom sałata ta nie pochodzi z Rosji. Na obszar Ukrainy potrawa ta trafiła w drodze typowej migracji kulinarnej. Prawdopodobnie danie to powstało w jednym z krajów skandynawskich, skąd sałata migrowała do Anglii. Tam została zapisana w książce kucharskiej z 1845 roku wieku jako szwedzka sałatka z dodatkiem śledzia (norweski śledź, buraki, ziemniaki, starte jabłko i białka jaj, z dressingiem z oleju, octu, startego żółtka, kwaśnej śmietany i cebuli). Autorem nazwy sałaty był francuski kucharz Antoine Carem. Niegdyś zobaczył, jak przyrządzana jest potrawa z warzyw, zalewana dressingiem, w którym wrażliwy nos doświadczonego kucharza wyczuł ocet. Karem zapytał zdziwiony: „Vinaigre?” (z francuskiego „ocet”), na co kucharze przygotowujący potrawę skinęli głowami. Tak sałata wzięła swą nazwę od francuskiego „vinaigrette” (vinaigrette) – sos zrobionego z mieszanki oliwy i octu winnego z dodatkiem soli i mielonego pieprzu. Z przydatnych wskazówek dotyczących przygotowania tego dania, warto wspomnieć o tym, iż wszystkie produkty powinny mieć tę samą temperaturę. Sałatka będzie smaczniejsza, jeśli warzywa do niej nie zostaną ugotowane, ale upieczone w piekarniku, a następnie cienko pokrojone w drobną kostkę. Przygotowany sos warto mieszać stopniowo z posiekanymi warzywami, aby równomiernie wniknął w składniki i nie spływał na dno naczynia. Buraki należy gotować w osobnym naczyniu – wtedy inne warzywa nie będą zabarwione. Winegret nie jest danie do dłuższego spożycia – szybko się psuje, traci smak i nie zaleca się przechowywania go w lodówce dłużej niż jeden dzień. Poniżej jedna z wielu propozycji tej jakże smacznej sałaty.
Składniki:
Ziemniaki
Kiszone ogórki
Marchewka
Kwaszona kapusta
Cebula
Groszek
Buraki
Sposób przygotowania:
Gotujemy ziemniaki, kroimy w drobną kostkę. Wrzucamy do miski. Gotujemy marchewkę. Po pokrojeniu wrzucamy ją do miski. Dorzucamy do miski kwaszoną kapustę, następnie pokrojoną w drobną kostkę cebulę i ogórki kwaszone. W międzyczasie gotujemy buraki. Po ugotowaniu obieramy je i dołączamy do reszty wspomnianych składników. Dodajemy zielony groszek. Solimy do smaku. Dokładnie mieszamy. Dodajemy olej. Ponownie wymieszać. Przygotowujemy sos na bazie oleju, soli, pieprzu, octu, musztardy. Dodajemy do sałaty, mieszamy. Smacznego 🙂
Jestem w Sankt Petersburgu. Śladami Stanisława i Antoniego Wynająłem mieszkanie. Do środka wchodzi człowiek Białe włosy, biała koszula, spodnie, marynarka „Czemu Pan wchodzi?” „Mieszkam tu”. „Proszę wyjść”
„Nie wyjdę”. Rozgląda się po mieszkaniu. Złodziej? „Proszę opuścić mieszkanie, bo wezwę policję” Wchodzą wynajmujący. To właściciel. Błąd Wynajęli mi mieszkanie bez zgody właściciela
Opuszczam lokum. Niewiadomym czemu jadę Na dachu ciężarówki. Spadam miękko na ulicę Jestem w mieście, w którym w XIX wieku Mieszkali członkowie mojej rodziny z Polski
Szukam korzeni. Na razie biegnę przed siebie Zorientowałem się, że nie mam bagaży. Zostały W podnajmowanym mieszkaniu. Nie znam adresu Kontrakt Hitmana? Tożsamość Bourne’a?
Jestem w Kijowie. Wśród bliskich. Siedzimy gdzieś na murku W centrum miasta. Jest wesoło. Jemy, pijemy, śmiejemy się Podchodzisz do mnie, mówiąc, iż dzisiaj w nocy musisz pójść Do niego. Nie wiem, kim jesteś. Nie wiem, do kogo chcesz pójść
Jestem wściekły. Nie znam Cię. Mimo to jestem zazdrosny Chyba coś do Ciebie czuję. Wychodzę ze spotkania po angielsku Nie znam miasta. Staram się dotrzeć do dworca kolejowego Byłem tam przecież. Nie pamiętam lokalizacji
Po rosyjsku, nie znając języka ukraińskiego kupuję bilet Odjeżdżam do Warszawy. Nie chcę Cię znać. Jak chcesz, idź Do niego, kimkolwiek jest. Nie znam Ciebie, nie znam jego Mimo to chciałbym, byś to do mnie przyszła. Teraz za późno
Jadę pociągiem. W niewiadomym kierunku W niewiadomym celu. Jest kierowniczka pociągu Zwykła rozmowa. Telefon do mnie. Przesyłka Dostaję zdjęcie dołu z ofiarami. Ciało pradziadka
Miednoje …
Jadę gdzieś przed siebie. W poszukiwaniu prawdy Kościół. Przede mną dół zbrodni z otrzymanego zdjęcia Czekam w czyimś domu. Gospodarz opowiada czas zbrodni Ku pamięci pradziadka majora AK Antoniego Kanty
Idę do busa. Zapominam płaszcza i rzeczy osobistych Wracam do domu, gdzie usłyszałem historię zbrodni Dom już pusty. Powracam busem do Warszawy Moje rzeczy z Miednoje …. leżą w moim samochodzie
Wchodzę do pokoju, gdzie stoi telewizor Chcę obejrzeć film „Vabank”. Na fotelu Siedzi Witold Pyrkosz. Pytam czy mogę Obejrzeć film w jego obecności. „Jak chcesz”
Odpowiada
Po filmie gram w grę fantasy. W trakcie gry przekonanie Nie wygram z Orkami. Tracę kolejne postacie Nie przegrywam. Zatrzymuję się. Idę przez salę Restauracji i dalej krokiem przez czyjeś mieszkanie