Patrzę na Was z dołu, znajome twarze
In nomine Patres et Spiritus Sanctis
Requiescat in Pace, lecą grudy ziemi
Ucieka światło, już ciemno i cicho
Nie słyszę płaczu i łez już nie widzę
Lekki szelest wieńców i wiązanek
Tulących się do ziemi, jak ciało do natury
Kroki, dużo kroków, odchodzą już
Jak ja
Potem wieńce wyniosą do konteneru
Postawią znicze, zapalą papierosy
Pogadają chwilę o mnie, o tym co u kogo
Kilka kroków, odchodzą już
Ja wciąż tutaj
Nikogo już długo nie ma, nikt nie chce
Rozmowy ze zmarłym, który nie ma nic
Do powiedzenia, będzie milczał, a tu każdy
Ma przecież swoje ziemskie problemy
Szybkie pojedyncze kroki
Jestem sam, bo każdy oddala swój moment
Woli o tym nie myśleć dłużej, niż chwilę
Nikt nie wie kiedy, woli o tym nie myśleć
Szybka świeca, modlitwa, do domu żywych
Szczęściem móc odwiedzać groby rodzin
By rozmawiać o wszystkim i niczym, jak dawniej
Kiedy ja przyprowadzę małych, to być może
Jako starsi, przyjdą także do mnie