Był rok 1939, początek okupacji niemieckiej na ziemiach polskich. Wczesnym rankiem do mieszkania prababci Felicji de domo Woyciechowskiej primo voto Wiśniewskiej (babcia mojej mamy, siostrzenica barona von Bocka) w Warszawie, ktoś gwałtownie załomotał do drzwi. Prababcia Felicja otworzyła. W drzwiach stali żandarmi. Weszli do środka, rozpoczęli rozglądać się po izbach, przeglądać książki, nie odpowiadając na pytania co do celu swego najścia. Na wieszaku wisiał płaszcz pradziadka Wacława o barwie munduru wojskowego. Spojrzeli na ten płaszcz, popatrzyli na zaspaną i przestraszoną prababcię – jeden z nich łamaną polszczyzną rzekł – śpij matka, śpij. Odeszli.