Okna dusz

Biegnę rano z myślą dnia
Zmyjemy szarość, nadamy blask
By ujrzeć wspólnie uśmiech słońca
Zwykłe chwile. Za oknami myśli

Zabiegany dzień, setki ważnych spraw
Na oczach duszy wspólna praca
By za oknami myśli poczuć zwykle
Chwile. Wspólny uśmiech

Nasz i słońca

Popołudnie. Głos w słuchawce. Cisza
Woda łzami, na szkle rysy. Ból
Spływają wspólne chwile, płonie ogień
Słońca. Nie biegnę już. Stoję

Jest czysto i spokojnie

Nie ma już szarości dnia

Gdzie słowa i uśmiech naszego słońca?

Nie przestanę

Możesz myśleć co chcesz. Dziwny, spontaniczny, szalony
A może po prostu zakochany? Czy tak trudno to zrozumieć?
Nie zapomnę słodkich chwil. Smaku ust, mocy ognia
Prosisz. „Zatrzymaj czas”. Nie mogę. To się dzieje naprawdę

Nie schowam się z rękopisami słów w jaskini. Będę krzyczeć
Niech cały świat usłyszy. Stało się. Nie przestanę. Będę obok
Gdy tylko zapragniesz. Widocznie tak miało być. Przeznaczenie
Nie przepraszaj, nie przepraszam. Kocham jak co dzień

Na granicy uciążliwości duszy. Na kamieniu serca. Jestem
Jak anioł znikąd. Po prostu. Nie masz wpływu i decyzji
Będę tam stał, bo zegar serca bije. Mam go zatrzymać?
Po śmierci. Gdy zegarmistrz Nieba odbierze mi klucz życia

Póki co. Podążam za Tobą tylko tam, gdzie potrzebujesz
Za płaszczem nocy, z pomocną dłonią. Z ust pochodnią
Każdemu z nas Bóg dał ścieżki przeznaczenia
Możesz mnie zrzucić z mostu. Nie przestanę iść za Tobą

Noc

Chowam się pod kołdrą nocy
Ty śpisz w spokoju, w oddali myśli
Tęsknię. Samotne ciało. Brakuje mi Ciebie
Na styku myśli. W korytarzach wspomnień
Jesteś mą poduszką, kołdrą, życiem
Nie ma że daleko. Na to nie ma odległości
Przytulam się do Ciebie w myślach
Chowam głowę w Twoje włosy
Jesteś obok. Ja również. Na naszych łóżkach
Dwa łóżka, jedna kołdra. Moc myśli
Przyciągania ciał ku sobie
Tulimy się w słowach, przekazu elektro
Daleko, jednak blisko. Bo słowa moc mają
Pocałunki na dobranoc. Snów spokojnych życzenia
Zasypiamy pod wspólną kołdrą marzeń
Noc bez Ciebie? Każda noc jest z Tobą

Na linii wzroku

Dwa biurka. Głosy rozmów
Powłóczyste spojrzenia za Tobą
Wzrok na Twoim ciele, marzenia o Tobie
Każda chwila w gotowości do pomocy
Rzucenie wszystkiego w kąt. Gdy potrzebujesz
Jest moment gdy zadajesz pytanie
Nasze oczy krzyżują się w ogniu uczuć
Nie uciekniesz od wzroku. Jestem za Tobą
Słodycz oczu. Pocałunki luster nieba
Proś. Wiesz, że spełnię
W dłoniach przekazanie telefonu
W ustach deser. Prezent Jakbym zjadał Ciebie
Magia uczuć. Tak to działa
Nie wyjdziesz nie czując pocałunków na plecach
Zapach skóry, obrazy wyobraźni
Nie ma pracy. Na linii wzroku

Bez głowy

Nie mam głowy, jak ukłuty przez pająka
Owijany w kokon chemii uczuć
Wyłączony schemat codziennego życia
Na rzecz koncentracji względem jednej osoby
Nie mam głowy. Myślę tylko o Tobie
O nas, o tym by codziennie Cię widzieć
Nie wiem co mówią ludzie na ulicy
Nie wiem jak wypowiadać słowa
Uważam by nie wpaść pod jeżdżące samochody
Nie mam głowy. Na twoim sercu
Zapytaj mnie o cokolwiek. Nie zrozumiem
Poproś o słowa. Niestety nie wypowiem
Zamknięty w kokonie myśli o Tobie
Idę jak po ukłuciu wampira. Jak zombie
Reakcja mózgu na styku z sercem i duszą
Zwarcie na instalacji? Normalna kolejność uczuć
Rozkosz w mroku tajemnicy

Jestem. Jestem przy Tobie

Przeznaczenie

My. Po obu stronach świata. Muśnięcie słowem
Kuszę
Drżenie w ciemnościach pod wpływem uczucia
Delikatna muzyka w tle. Nie ma już słów
Są tylko ciała
Nie zatrzymam tego. Nie przeproszę za kocham
Odkrywam mapę Twojego ciała. Palce na ustach
Słodycz warg
Pocałunki na skórze napisem miłości. Drgnienia ciał
Całuję Cię. Nie ma już zimna. Jest ciepło ognia ramion
Nóg, Splot języków w ogniu ciał. W mózgu
Szum poruszający nasze zmysły
Cisza spowita okrzykiem oddechów
Aż do końca. Naszego spełnienia
Okrywam Cię kołdrą zdarzeń
Nie zapomnisz. Ja nie zapomnę
Rozkosz w mroku tajemnicy
Jestem. Jestem przy Tobie

Szuflada

Na dnie wiele spraw. Nie nowszych, nie starszych
Lecz w sam raz. Kiedy trzeba. Gdy odpowiedni czas
Zbierane na różną okoliczność, osoby, zjawiska
Kolekcja w kategoriach i zamiarach dobrana
Jest sprawa, co prawda sprzed lat kilkunastu
Lecz dotyczy tego, który dzisiaj konkurentem
Trzeba życzliwie zatem zawiadomić organy
W majestacie prawa, gwoli poszanowania ludzi
Którzy słysząc, że kto zrobił to czy tamto, głosy mają
Negatywne, co i nam istotne, jak zamiana figur
Dlaczego nie wówczas, kiedy sprawa miejsce miała?
Są sprawy, które mają swój czas istnienia
Do schowania, do wykorzystania, do eliminacji
Liczy się nie wielkość sprawy, a moment
W którym sprawy tej sprawca, najmniej potrzebuje
Jego porażka, my w chwale. Sprawa do niszczarki
Każdy ma swoją sprawę. Każdy swoją szufladę

Przyjdzie czas, wyjmiemy