My w domu cierpimy przez niego Widzicie to, lecz nikt nie chce pomóc Lepiej żyć własnym życiem. Niech pije Byle by nie pił przy was. Tak jest dobrze
Jak bije. Mamy mówić że było inaczej To jest rozwiązanie problemu wobec brata? Naprawdę musi nas zabić, żeby ktoś zrozumiał? Życie to nie gra. Przemoc jest prawdziwą przemocą
Poradziliśmy sobie. Bez was. Wyprowadzony Na zawsze. Po naszym powrocie od bezdomnych Teraz wy macie problem. My – nowe życie Pijany syn pokazał się matce. Warto było zwlekać?
Nie sztuką jest stać z boku. „To nie nasza sprawa” Inaczej się pije brandy niż jabola? A jednak boli? Ważne jest wtedy gdy nas osobiście dotknie Jak z boku. Trzymamy się z daleka. Rodzina
Białe ściany w mieszkaniu Niczym karty z bloku do malowania Mam kredki. A co by było gdyby? „Synku, co zrobiłeś?” Początek sztuki
Ciemność w środku szafy. Fajnie Pomiędzy butami, nad płaszczem, kurtką Szukają mnie po całym domu. Ekstra Jest pomysł. Jest super zabawa
Ulica Wileńska. Mama wychodzi ze sklepu A ja w długą. Mama za mną. Ale fajnie To ja jeszcze szybciej. Gonimy się? Klapsy poszły na pupę
Jadę, kilkuletni z mamą z magazynu do biura Senatorska-Piękna. Z tyłu na zakrytej plandece Żukiem trzęsie. Ja w ciągu Marszałkowskiej Odkrywam plandekę i macham z uśmiechem
Zabawa na podwórku przed pracą mamy Mam myśl Jedziemy na Hutę Warszawa! Nieważne że bez pieniędzy. Biletów Liczy się przygoda. Dziecko myśli inaczej
Masz wartość? Będę Twoim rzeczoznawcą uczuć Operat szacunkowy, podejście dochodowe. Metoda Zysków. Zyskasz. Zapewniam Cię. Przecież kochasz? Jak bardzo? Pokaż na co Cię stać. Inaczej nie będę
Julią na balkonie
Wybierz ten hotel. Podoba mi się. Ma 4 gwiazdki Pozwólmy sobie na odrobinę luksusu. Płać i płacz Idziesz na smyczy mając w oczach marzenia. Myśl Nie tym co wszyscy. Myśl tym co pozwala na luksus
Jeleń na rykowisku
Pójdziemy do tego salonu biżuterii. Wybiorę co chcę Wszystko ma swoją cenę. Ty płacisz, ja korzystam Chcę jeszcze to i tamto. Nie chcesz mi kupić? Bo się pogniewamy. Czyli już mnie nie kochasz?
Tylko tyle jestem dla Ciebie warta?
Gdy już ostatnie marki wyciągniesz z konta Wyczyszczony do cna w drodze iluzji o miłości Której pozór łatwo dać i omotać pajęczyną zjawisk Powiem Ci „baj”. Jak Syty do Cyrka w „Ekstradycji”
Wielocyfrowe numery z dalekich Wysp Naiwności Chcesz porozmawiać? Nie ma problemu. Płac i płacz To później jak otrzymasz rachunek. Na razie mów, dużo Im więcej mówisz, tym więcej będę pytać. Odwracać
Uwagę od czasu minut i kosztów
Potrzebujesz tego, nie? Nie martw się. Zawsze czekam Jesteś samotny, nie masz kim rozmawiać? Masz problemy? Rozwiążemy je razem. Przeprowadzę Cię przez taką drogę Jakiej jeszcze nie przeżyłeś. Nie jesteś sam. Ja i moje minuty
Też jesteśmy z Tobą. Oby jak najdłużej
Nie nie rozłączaj się jeszcze. Jak się teraz rozłączysz Nie poznasz największej tajemnicy która doprowadzi Cię Do szczęścia, pieniędzy, miłości. Tylko zadam kilka pytań Mogę być dla Ciebie wróżką, kochanką. Wybierz, proszę
Kawałek plastiku w portfelu. Otwarta przestrzeń Realizacji potrzeb, spełnienia marzeń. Popłynięcia Bank otwarty na oczekiwania. Wysoki limit. Bierz Ile chcesz. W późniejszym czasie oddasz. Na pewno?
Biorę co mam swojego. Świat należy do mnie Przekraczam granicę. Biorę już nie swoje. Banku W drodze możliwości, limitu. Jadę dalej po bandzie Czy oddam? Nie myślę o tym. Bawię się dalej
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana
Jakoś to będzie
Po dłuższym czasie zabawa trwa nadal. Nie spłacam Gońcie mnie. Nie odpowiadam na wezwania spłaty Blokada. Zawiadomienie do organów ścigania Ze świadka w pięć minut zostaję podejrzanym
Odciski palców. Młody wiek. Młody grzech
Sąd. Sprawa karna. W korytarzu „pod ścianą” Porozumiałem się z bankiem. „Prosimy o spłatę” Na sali bank potwierdził, iż się porozumieliśmy Z uwagi na młody wiek i niekaralność. 2 lata
Blask stroboskopów, światło na włosach Miękkie fotele, walki na scenie. Wieczór Piwo w szklance, uśmiechy tych które walczą Postawicie na którąś, chłopaki? Oglądajcie
Potem noc. Dwa pokoje w domu. Zetknięcia ciał Przyjemność, która dała początek czegoś nowego W bardzo młodym wieku. Wieczór, rzędy, uśmiechy Muzyka, przyciemnione światła. Gładkość ciała
Wizyty. Wspólne wypady do klubów, zakupy. Sen Zwierzenia. Mapa ciał Warszawy, perfum na twarzy Szminek po pocałunkach. Gdzie czas nie kończy się Na seksie. Twój problem, moim problemem. Poradzimy
Masz zakupy do lodówki. „Jesteś moim rycerzem z bajki?” Jestem. Z bajki nazywanej życiem. Gdzie nie pytamy się Co kto robi i dlaczego, chyba że chcemy. Gdzie drinkujesz By zabić stres i to czego tak naprawdę nie chcesz robić
Ile jest warta godzina życia, noc, tydzień? Ile jesteśmy W stanie poświęcić dla realizacji potrzeb. Tych Na chwilę, tych na całe życie. Nie ma takiej ceny Nie wszystko za kasę. 100 i więcej kobiet
Stuknięta głową, gdy nie można było oglądać po 19 Mokra od łez, ze strachu krzyków bitej mamy za ścianą Posłanie dla małpki, misia i innych pluszaków przed nocą Wtulona w ciało, jako pierwsza ciepła przyjaciółka nocą
Zwykły materiał, parę piór puchu. Więcej jednak niż Mógł dać ktoś będący człowiekiem w pobliżu. Brak Ciepła. Surowe życie. Potargane chłodem, smutkiem Ona zawsze była. Milcząca, lecz dająca bliskość
Gdy wyłączyli prąd, piece kaflowe. A zimno Dotykało każdego skrawka ciała. Poduszka Była miejscem możliwym do ukrycia zimnej Głowy trosk. By choć na chwilę wiedzieć
Idę w mroku po śniegu do baraków na Kabatach Napaść? A co może mnie jeszcze spotkać od tego? Nie ma już rzeczy dziwnych i strasznych. Jest chłód Mrok. Na ziemi danej bezdomnym na obrzeżach miasta
Baraki, barakowozy. Samotne matki z dziećmi. Dzieciaki Z ośrodków dla nieletnich. Byli więźniowie nie mający domu Byli narkomani. Poznany Marek Kotański. Drapiąca się Pani Z przypadłością starczą. Dzieciak chcący rządzić
Bo wypierdoli telewizor „I będzie taki finał”
Zieleń dzikich Bieszczad. Oko w oko z sarną. Pierwsze raki Z wody. Owczarze jak Asterix i Obelix u których został Stasiek. Bo nie miał dokąd i do kogo wracać. Wybrał Wolność wśród traw, której uczyłem się od Pankówy
Podgolone włosy. Opowieści o Gigancie, Jarocinie. Mięsa Kawałkach. Wojskowy strój. Wojskowe buty. Walczymy O swoją przyszłość. Tłumy ludzi wsadzają nas do jednego Worka. „Precz. Nie chcemy tu narkomanów”. Nigdy nie brałem
Wyszliśmy z domu. Ojciec powiedział iż jak wróci
Zabije mamę, potem sam wyskoczy z balkonu
Czy jestem niechciany na ziemi, bo chciałem żyć?
Ogniska zapalne między bezdomnymi. My z tysiącem pism Walczymy z mamą o normalny powrót do domu Co przeżyłem na Kabatach, w Bieszczadach – moja ścieżka Doświadczeń. Na zakręcie życia. W gronie niechcianych
Bezdomny. Tego się nie zapomina
Gdy uciekasz przed przemocą, alkoholizmem
Jeżeli chcesz powrócić. Musisz przeżyć. I zwycięży
Powrót do domu z Ośrodka dla bezdomnych Z mamą smutek na twarzach, wiele rzeczy Pokradzionych, zabranych przez dzieci kolegów Ojca. Z nim bez pożegnania. Najważniejsze
Znowu w domu
Po jakimś czasie gaśnie światło. Nie mamy energii Mimo że chcemy żyć jak dawniej we własnym domu Odłączenie prądu przez STOEN, ojciec podpiął się Bezprawnie. Nie płacił rachunków. Dostawca zabrał nam
Światło. Na kilka lat życia
W codziennym życiu ciemność. Świece. Zacząłem pisać Wiersze. Dla spokoju duszy. Radio na baterie. Mrok Po Ośrodku dla bezdomnych powrót domu i ponowny Koszmar. Pisma do STOEN-u. Nie my jesteśmy winni
Dla dostawcy energii sztuka jest sztuka
Kilka lat w ciemności. Batalia w sądzie. Udowodnienie Nie mogliśmy odpowiadać za kradzież prądu nie będąc W tym czasie w domu, a w Ośrodku dla bezdomnych Po dłuższym czasie wygraliśmy sprawę w sądzie